czwartek, 2 lutego 2012

Notatka nr. 1

Koń fiordzki.
Czar przypisywany koniom od tysięcy lat, nie przeminą do dziś. 
Na końskim grzbiecie można uciec od trosk dnia powszedniego, znaleźć się bliżej natury . Kontakt z przyrodą sprawia, że możemy się poczuć odrobinę szczęśliwsi, jakbyśmy byli bliżej nieba. Substancje odpowiedzialne za to uczucie szczęścia naukowcy nazywają całkiem prozaicznie- endorfinami.
Równomierne ruchy konia stymulują mięśnie pleców jeźdźca i wprawiają je w ruch będący uzupełnieniem ich własnego. Dzięki temu jazda konna stanowi skuteczna formę terapii dla chorych z różnymi schorzeniami ośrodkowego układu nerwowego, a ponadto jest nadzwyczaj odprężająca dla jeźdźca. Efekt ten jest coraz częściej wykorzystywany przez terapeutów w leczeniu osób niepełnosprawnych.
Niezależnie od naukowych prób interpretacji fascynacji tym zwierzęciem, można stwierdzić że obcowanie z istotą, jaką jest koń, możne być formą aktywności sportowej do późnego wieku i może sprawiać nam niezmierną radość.


PS. To była pierwsza notka więc następna może być za tydzień ;( 
PSS. Zapraszam także do czytania mojego drugiego blogu: uconfortable.blogspot.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz